wtorek, 18 maja 2010

Wileniak

Jednym z najbardziej obleśnych, ale i malowniczych miejsc na Prawej Stronie Wisły jest z pewnością zejście do podziemi przy Dworcu Wileńskim. Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłem tam, przechadzającego się swobodnie handlarza: dziadka z kiepem przylepionym do wargi, z mrugającymi kolorowo plastikowymi króliczymi uszami i równie kolorową plastikową kulą. Jedyne 5zł!

Innym zaś razem natrafiłem na kłótnię. Szczekały na siebie dwie wysuszone, ale działające babcie. Rozchodziło się o handel ruskimi fajkami, a dokładniej - rewiry:

-Ty pierwsza weszłaś na moje!
-Nieprawda, ty pierwsza!
-Nie, głupia jesteś, ty pierwsza u mnie, byłaś we wtorek!
-No bo ty mi na moim puszki zbierasz!
-Ja ci nie zbieram...
-Zbierasz, myślisz że nie wiem, Heniek mi powiedział. Wszystko mi powiedział. Wszystko!!!

Nagle jedna z nich odskoczyła od drugiej przerwawszy żywą kłótnię (można dokończyć później) i niemal zagrodziła mi zejście do podziemi:
-Papieroski może? - zapytała mnie ta, która broniła swojego terytorium?