czwartek, 17 marca 2011

Złe emocje

-Świat pełen jest złych emocji - gorzko i sentencjonalnie skonstatował. Mówili o nim Eminemo i mieszkał na Karola Darwina.

Koleżka szedł od strony Żerania, chodnikiem po stronie torów tramwajowych. Doszedł do miejsca, w którym można się już tylko zakochać albo zabić, ewentualnie w ostateczności - upić jeszcze bardziej. Quatrum non datur. Przeprowadził proces analityczny tak logiczny, jak to tylko było możliwe w owych mrocznych warunkach. Z braku w promieniu widzialności kobiet, które gotów był obdarzyć uczuciem (prawdę powiedziawszy, było zupełnie pusto - jak to o trzeciej nad ranem) odrzucił pierwszą opcję. Nie dane też było mu się zabić, gdyż przesadne rozczulenie się nad własnym nosem kompletnie go paraliżowało pod kątem i koncepcyjnym, i decyzyjnym - no a poza tym o tej porze przez stację Warszawa Zoo żaden pociąg nie jeździ.

Minął więc Starzyniaka i polazł gdziekolwiek przed siebie, czyli na Inżynierską 3.

(...)

...JuSt DaNcE...

Ściany przyspieszyły. Ściany zaczęły wchłaniać gęsty tłum (jednolity, choć kolorowy), który wyglądał już bardziej jak teledysk z MTV na wielkiej plazmie powieszonej na ścianie niż realny, trójwymiarowy tłum. Ściany zaczęły się kręcić, zaczęły być dwuwymiarowe. Bar widział niczym przez oko lunety, daleko - a przecież trzeba było się tam dostać.

...JuSt DaNcE...

Głowa opadła mu na prawe ramię (on sam miał wrażenie, że ktoś przekrzywił plazmę na ścianie). Muzyka waliła po głowie, oczach i uszach, tłum falował sinusoidalnie.

Ałtsajd. Świeże powietrze wreszcie, twarz znajoma ta głowa ogolona i jego blond opalona, plus jeszcze inne persony, wszyscy weseli, żaden skrzywiony, dreszcz oczekiwania w oczach rozpalony, wiadomo co się święci każdy jest zadowolony. Proceder, masz trochę tego, ten tego, jasne, kwota to trzy zero kolego, nic na lewo, nic dla obcego wszystko dla swojego bo tu każdy zna każdego, z tobą się podzielę bo wiem że jesteś z bloku mojego, nielegal kwitnie, nie zniknie nawet jak mnie system przymknie będzie kwitnąć. I tak, pęcznieje szklana rura, czarny dym bucha jak z rumuna, pełna kultura, czarny dym dziwny rym, monokultura, płomień, zapalara, i nagle - nara, buch, wdech, chmura pierwsza i druga - się oddalam i unoszę patrzę z dystansu na ogrom lansu, a wokół Praga pełna dysonansu i nadziei na przełamanie konwenansu, trochę dresów, bananów i tutejszych fok liczących na coś z mezaliansu. Proza, życie kwitnie, proceder nie zniknie, unosi się do nieba niknie czarny dym a za nim czarny los, niczego nie trzeba, żadnej prowokacji żadnego olśnienia, żadnych kos, żadnych os, spokój, nirwana, siła spokoju niepokonana, halo - tu praska noc ci się zwierza, centrum życia i jego obrzeża, złe emocje się panoszą patrz, tu smutek się narzuca, zazdrość przyczaja, złość utaja, żal się gromadzi jak pod wulkanem lawa, nienawiść zaciska pięści rękojeści pieści i tak zła emocja prowokuje dzieci, wszystko w jednym miejscu, a ja to obserwuję bo to dla obserwatora jest okazja, myśli eutanazja, erotyczna fantazja, Afryka i Azja, wirująca pasja, didżej, stroboskop, szybka jazda, darkroom - nie, kamon, znowu ałtsajd. Stop.

...JuSt DaNcE...

...JuSt DaNcE...

...JuSt DaNcE..

(...)

Rano próbował sobie to wszystko przypomnieć, ale wszystko uleciało tak jak ten dym, który bardziej w sobie przeczuwał, niż wyczuwał. Nie pamiętał ani procederu, ani wyścigu do nocnego, ani tego, że potem poszli na jakiś dach. Po pieczątce na nadgarstku zorientował się, że był na Inżynierskiej. Pamiętał tylko to, co zatruwało jego serce jeszcze wcześniej - złe emocje. Myśl, którą ułożył, brzmiała mniej więcej tak:

Złe emocje - dobrze je mieć. Smutek, zazdrość, złość, żal, nienawiść - wszystkie one są synonimy krwi leniwie pompowanej przez serce, ostateczne dowody na istnienie życia na Ziemi. Bo przecież patrząc zza chmur obojętności, w których spowity jest mój blok, nie jest to jakieś oczywiste.