niedziela, 3 lipca 2011

Pokój z widokiem na

Widoków z balkonu będzie mi brakować.

Były mistrzowskie. Cały Park Bródnowski jak na dłoni, dobre 20 hektarów trawników, alejek , drzew, boisk, placów zabaw. Ostatnie pomruki wieczoru znikały nad blokami od Kondratowicza grubo po 23, a pierwsze oznaki dnia zaczynały majaczyć od św. Wincentego już o 2. Potem następował dzień, potem - punktualnie o 7 - ktoś rozpoczynał grande partido w tenisa, a monotonne dźwięki forehandów i backhandów były mi pierwszymi budzikami. Kiedy pisałem po nocach magisterkę, cały ten cykl trwał najwyżej kwadrans.

Pisałem w pokoju z balkonem. Pokój - to takie wczesne lata 90-te, późny Wałęsa łamane na wczesny Kwaśniewski. Biała, chropowata tapeta, orzechowe meble i stół z 6 krzesłami, kanapa, trochę boazerii i 3 kossaki na ścianach.

sobota, 2 lipca 2011

Światopogląd

Nie jest losem, brzemieniem, przeznaczeniem ani żadnym innym pierdem, o który jest oskarżana. Nie jest jak niemy, parszywy karzeł, który łazi za Tobą krok w krok. Nie jest wyrokiem, który dowalił ci - sprawiedliwym bądź nie - wyrokiem jakiś sąd. Nie jest efektem zawiązanego przeciw tobie spisku.

Jest trochę decyzją - aspekt możliwości wyboru i wolnej woli jest bardzo ważny. Jest światopoglądem, jest podrapanymi i źle dobranymi okularami nadpisującymi na każdy promień słońca plastikową otulinę zamieniając go w normalny przewód elektryczny. To trudna decyzja, która wymaga tytanicznej i systematycznej pracy. Pytasz - jaki jest cel? Nie można odpowiedzieć na to pytanie, odpowiadając na nie cały koncept przestał by mieć sens. No to przyczyna? Nie, nie mogę także. Zresztą chuj ci w dupę.

Najgorsze są momenty słabości, zwątpienia. Może by tak inaczej? Tak, są takie myśli, każdy przecież musi je gdzieś hodować. Grunt, to je tępić zawczasu, przewidywać, nie dać się, trwać w postanowieniu. Raz wyhodowane - niszczą światopogląd. Są piękne, ale dopiero, jak go nadgryzą to czujesz ten bój i zaczynasz rozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.