wtorek, 27 grudnia 2022

Kim był ten gość?

Minąłem go w Szczepana na mojej klatce. Przechodząc, mimowolnie spojrzałem na niego, on na mnie - chyba nie. Wyglądał zwyczajnie jak na tę porę roku: bez czapki, wyraźny ale niestylizowany, prawdziwie („nonszalancko”) zaniedbany zarost, okulary takie nijakie wydawało mi się że odrobinę krzywe, brązowy sweter, zwykła kurtka, szare spodnie i jakieś buty. Kim był?

Przez tę może jedną sekundę mimowolnego spojrzenia zapamiętałem niezbyt wiele szczegółów. Szedł powoli to rzucało się w oczy. Po tych szarych spodniach z wyraźnym kancikiem pomyślałem że może wraca z kościoła bo właśnie było 5 po siódmej. Ale miał w ręku dwa browary z czego jeden może nawet bezalkoholowy (ten co go trzymał w garści, bo tego drugiego, co to nieudolnie kitrał w kieszeni kurtki to na pewno wiem że musiał mieć alkoholowego). Spojrzenie miał takie jakby się modlił do tych drzwi przed którymi się mijaliśmy żeby same się przed nim otworzyły bo one wydają mu się ciężkie i może być wstyd że widać ze się z nimi szarpie. Wpartywał się w nie ale tak niżej na wysokości kolan lub ud, tak skośnie w dół przed siebie. Przemknął. Bardziej wracał z kościoła czy z żabki?

Niby nic konkretnego - bo ani nie utyty, ani nie zupełnie zapuszczony, niektóre elementy na pewno markowe choć inne nie - i łącznie całość nie wychodziła ani odrobinę ponadprzeciętnie. Taki młodszy Tadeusz Norek? Albo Andrzej Chyra? Twarz obojętna albo nie zauważyłem przez ten zarost, ale oczy smutne - to było widać na pewno. Kim był?

Jakie miał życie? Jakieś w miarę normalne - lepsze-gorsze, w miarę nudne ale też zasadniczo bezproblemowe, czy jakieś zasrane - dajmy na to z chorobą dziecka czy jakimś długiem z przypadkowej i trochę frajerskiej historii? Nie wydaje mi się żeby było coś takiego jak naturalna osobowość, wszystkie te rzekomo wrodzone „nostalgie” nabywamy sami na skutek szeregu mniej lub bardziej przykrych zdarzeń. A zatem i te oczy też musiały być rezultatem czegoś. Dokuczania w szkole z powodu śmiesznej wady wymowy? Tradycji rodziców życia w ogólnym smutku czasami licząc pieniadze od pierwszego do pierwszego? Zmęczenia psychicznego niewymarzona pracą w której dyrektorami są na ogół debile w ogóle nie rozumiejący co się do nich mówi a zainteresowani tylko lizaniem dupy by utrzymać kolei swoje stołki po 20 koła na rękę a może i lepiej? Jakiejś wchuj słabej historyjki miłosnej gdzie on kochał ją ale ona nie kochała jego albo co gorsza - najpierw owszem kochała ale kochała się też z innymi co niby nigdy się do końca nie wydało ale że tak było to po prostu było wiadomo i dla obopólnej wygody żadne nigdy tego drugiego o to nie pytało? A może nie żadna nostalgia tylko obcierający but, ból zęba lub sraka? Słowem - jakaś poważna rzecz, czy rzecz mniejszego kalibru; może i dokuczająca ale jednak taka że można z nią żyć?

Politycznie na pewno miał jakieś poglądy. Jakie - trudno powiedzieć. To miasto, więc tutaj każdy może być i za Tuskiem i za Pisem, a są też zaangażowani w coś lewicowcy i kontestujący cały obecny modus operandi globi libertarialnie. Wpisuje się w oś konfliktu czy symetryzuje i relatywizuje, albo stara się serio zrozumieć argumenty obu stron? Tego żadną miarą nie da się na pierwszy rzut oka ocenić. 

Netfliksa na pewno ma, teraz każdy z kimś ma. Ogląda wszystko na tablecie leżąc wzdłuż na wersalce, a może leząc w dopasowanej kanapie przed nowoczesnym i naprawdę dobrym ekranem o bardzo wielu calach przekątnej i z autentycznie cudowną żoną (ma żonę?) na tej kanapie obok, względnie na mniej wygodnej i niewłaściwie ustawionej starszej kanapie i nienajnowszym telewizorem bo nowszy miał być zawsze wtedy kiedy wreszcie obniżą ceny na pewno teraz po nowym roku żeby ruszyć sprzedaż w styczniu - co z roku na rok nie następowało, a przynajmniej nie w oczekiwanej skali? Klasyczne seriale, żeby mniej więcej mieć oglądnięte to co koledzy z biura, polsatowska strzelanka, niszowa komedia, polskie klasyki czy europejskie kino nagrodzone na tegorocznych festiwalach? Wszystko co po rosyjsku, albo dajmy na to po hiszpańsku? Albo i zwyczajnie jak większość - to, co danego dnia podpowie Netflix?

A ten dzień, może on był jakiś szczególny? Ktoś zachorował, umarł? Ktoś się pokłócił na świętach, ktoś ma zgagę od sałatek krokiecików i serników i „weź bo się zmarnuje, weź!”, ktoś może mieć jakąś smutną rocznicę, a ktoś wkurwa że karta w żabce nie działała i trzeba było dymać do bankomatu a potem od nowa stać w kolejce bo zmiana kasjerów nastąpiła i nie przekazali sobie informacji o tak kluczowym klienci? Zapamięta cokolwiek z tego konkretnego dnia, czy bez żalu uleci, jak pawie wszystkie?

Gdzie pracuje? Co robi? Jest kimś, czy tylko ciągle chciałby być? Zwykły specjalista ds tego lub owego w biurze albo banku? Nie do końca spełniony freelancer? Prawnik niepracujący w zawodzie? Robotny czy miglanc? Ktoś, czy zasadniczo nikt?

Jak z ruchaniem? Od razu widać, że z takimi oczami raczej nie często, więc albo średnio albo rzadko. Z kimś na stałe, czy od wielkiego dzwonu? Może ogląda pornole? Może wali konia żeby mieć spokój? Był kiedyś na kurwach? A może w ogóle go to znudziło i teraz bardziej u kobiet ocenia harmonię stylu niż chłonie seksapil? Kto wie, może bez niebieskiego mu już nie staje?

Czegoś chyba słuchał. Wydaje mi się, że miał przeplecione przez sweter czarne słuchawki, żadne tam bluetoothy tylko zwykłe pchełki na plączącym się kabelku. Obstawiłbym coś nostalgicznego, może nawet ckliwego, coś co by pasowało do tych oczu. Black Keys? Tworzywo? Jakiś blues? Edyta Geppert? Black Keys? Editors? Verve? Może jakiś sentymentalny Gutek? A może zapętlona jakaś konkretna piosenka, która jest dobra właśnie na ten dzień, lub na ten i na każdy inny? Czy raczej jakieś spokojne radyjko typu Chilli Zet, jeśli jeszcze istnieje?

Oglądał Mistrzostwa Świata? Możliwe, ale może też tylko Polskę, a może i wcale, bo jeśli jest zgorzkniały to piłka nożna w niczym tu by nie pomagała. A może właśnie jakoś podświadomie lubi się umartwiać z natury, i zawsze wierzy w naszych?

Z kim żyje, mieszka? Gdyby mnie to interesowało to dałoby się to w ciągu kilku tygodni ustalić. Tak samo jak to jakim jeździ samochodem (na pewno jakiś ma) czy to czy wychodzi do pracy i o której, czy odprowadza dzieci, jeśli je ma, do szkoły albo przedszkola. 

Jakiś normalny czy pojebany? 

Blat w kuchni ma z laminatu, a może drewna lub kamienia? Choinkę targa z piwnicy plastikową czy kupuje żywą, a jeśli żywą - to ciętą czy w doniczce? Jeśli ma jakąś działkę to pewnie w donicy, ale tego też nie wiadomo. 

Pedantyczny czy niechlujny? Rozchlapuje wodę przy wychodzeniu spod prysznica (może ma wannę?), czyści lustra? Zostawia majtki i skarpety po całym mieszkaniu? 

Lubią go czy nie? W ogóle go dostrzegają, jest częścią jakiejś grupy, czy kolejny samotnik z udawanego wyboru? Jeździ z kimś na ryby, gra w piłkę, ktoś go gdzieś zaprasza? 

Czy może mieć pasje?

Żyje przyszłością czy rozdrapuje przeszłość? Co jest głównym motywem, punktem odniesienia w tym jego życiu, jeśli to w ogóle można nazwać życiem? 

Jest klasycznie spójny, czy pozlepiany? 

Czy coś ukrywa? Coś wspomina? Coś udaje? Coś w sobie dusi? 

Co po nim zostanie?

***

Minął mnie i poszedł do siebie. Pewnie otworzył to piwo, pierdolnął się na kanapę i w jakiś sposób zanurzył się w świecie, który był tylko jego. 


wtorek, 15 listopada 2022

Rakieta

Dzisiaj, no, teraz to już wczoraj, na Polskę spadła pierwsza rosyjska rakieta zabijając dwóch rolników pod Hrubieszowem. Spod palców wychodziła fraza „pierwsza rosyjska rakieta”, ale uznałem, że „rosyjska rakieta” będzie lepsza, „pierwsza” jednak nie chce przejść przez klawiaturę (w sumie to ekran dotykowy). 

Niepokój też wzbudza stonowanie polityków, całe to „wyjaśniamy”, „służby pracują”, „konsultujemy się”... zupełnie nie w stylu naszych co to zawsze chętnie otrząsają szabelką. Mam zresztą wrażenie powstawania blokady informacyjnej, przynajmniej w pierwszych godzinach było zaskakująco mało relacji, komentarzy ekspertów, a pod jednym głównym newsem w którym nic nie było były newsy inne, o cyckach celebrytek, mundialu za parę dni i takich tam. 

Dostałem nawet message od biznesowego kolegi z Hiszpanii, który dopytywał czy ze mną i moją rodziną wszystko ok. To bardzo dziwne i niepokojące. 

Tak jakbyśmy byli w przededniu. Ale może chyba nie jesteśmy.

Za oknem nieprzyjemnie wyją turbiny systemu wentylacji garażu podziemnego. Przypomina to odległą syrenę. Zdarza się to co jakiś czas, ale dziś jest nieprzyjemniejsze niż zwykle. 

Ostatnia szklanka rumu z urodzinowej butelki chce się skończyć,