czwartek, 4 maja 2023

Kwantowe fluktuacje w futbolu, wszechświecie i życiu


Każdy zna mecz Liverpool-Milan, finał Ligi Mistrzów, 25 maja 2005 roku. Liverpool totalnie znokdownowany, pierwszego gola stracił w 1 minucie, do przerwy 0-3, horror. W przerwie kibice Liverpoolu wykonali najbardziej brawurowe znane mi wykonanie "You`ll never walk alone". W 54 minucie Steven Gerard strzelił na 1-3. Reszta jest historią. 

Parę lat wcześniej, bo w 1998 roku było jeszcze ciekawiej. Olimpique Marsylia dostawał do przerwy aż 0-4 z Montpellier.  Ale w 54 minucie Florian Maurice strzelił głową na 1-4. Skończyło się 5-4 po golu Blanca z karnego w doliczonym czasie.

Ale: co właściwie się wtedy stało? Efekt jakiegoś determinizmu, jakiegoś "tak miało być", jakiegoś boskiego planu, którego malutcy na tym łez padole nie mogą objąć mózgiem, czy też stricte kwantowa fluktuacja - zupełnie bezsensowno-przypadkowa? Ale - co to znaczy: bezsensowna, przypadkowa? Fizycy twierdzą, że sam nasz wszechświat mógł zacząć się od kwantowej fluktuacji, z kwantowych fluktuacji (skutkujących chwilowym "zgrubieniem" pewnych punktów w początkowej fazie istnienia wszechświata) zrodziły się galaktyki, ze wszystkimi swoimi gwiazdami, planetami, powietrzami, strukturami, życiami, muzyką, kuchnią, miłością, pogardą i włoską motoryzacją. Może więc wszystko jest kwantowe, tylko tego nie dostrzegamy w naszej maroskali? Jakie zresztą to ma znaczenie? Żadne, a w każym razie - niewielkie. Jedyne, co można dostrzec to fakt, że kwantowe fluktuacje są jakoś... piękne. Może są zresztą wszystkim, co jest?

No a życie, takie normalne, ludzkie? Pada zwykły życiowy gol - wyobraźmy sobie długo trwający atak pozycyjny, pozornie nudny, ale trener wie, że jest pieczołowicie przygotowany, dogłębnie przemyślany, rozważony każdy mm2 trawy, zawodnik np. z numerem 99 na plecach nie przypadkowo próbuje pewnego typu strzałów, naciska na obrońcę z niewygodnej dla niego strony, a na koniec i tak to obrońca wsadza swojego bramkarza na konia strzelając swojaka. To nie jest gol napastnika? Co w takiej sytuacji? Co to wszystko oznacza? Determinizm czy kwantowa fluktuacja w życiu? To możliwe? Czy przed chwilą, gdzieś tam w świecie, ktoś zaśpiewał swoje "you`ll never...", a zawodnik z numerem 99 ma swoją 54 albo 61 minutę? Czy przełom? Czy nowa nadzieja? Ile minut do końca? Czy padną kolejne gole? Czy jest wiara w siebie? Motywacja? Siły? Poczucie sensu? Co będzie?

Mawiają, że historia powtarza się jako farsa. Tymczasem kolejne pory roku nastają po sobie w cyklu, powtarzają się. Tegoroczna wiosna pojawiła się bardzo nagle, wszystko jest zielone oprócz nieba, które jest niebieskie, i kwiatów, które mają kolor fuksji. Nie chcę, aby wiosna okazała się farsą. Niech teraz będzie zielono i niebiesko, przez pewien czas.