wtorek, 21 kwietnia 2020

Etap 2: that was early Dewey, this is middle Dewey

Co można napisać znad puszki okocimia w kuchni, tak z dupy, nocą, po tylu latach?

Na pierwszy rzut oka - dzień jak codzień, choć teraz już inaczej niż kiedyś. Zmieniły się czasy. Zmienili się też Ludzie. Nawet nie wiem jak bardzo się zmienili, bo tamtych Ludzi już tu nie ma. Zmienił się Etap.

Co można napisać? Może to, że dziś byłem w tym samym parku co kiedyś.Teraz to jest Mój Park.  Przyszła wiosna. Przyszła, a w zasadzie wjechała z bramą na pełnej kurwie - wszystko zapachniało. Na pohybel wirusowi, park tętni - życiem, zielenią psami dzieciami goframi. Jakże przyjemnie było przechadzać się, ze słuchawką od komórki w uchu, po trawie parku, i omawiać biznesy dopóki nie padła bateria. Pamiętam taką stronę w książce do niemieckiego: "Ich brauche kaine Buro" - gdzie facet w koszuli i spodniach od gajera, ale jednak bez skarpetek i krawata, acz z laptopem i komórką siedział na drewnianym pomoście jeziora - i dziś tak się czułem. Mógłbym z kominem na ryju i kapturem nałbie siedzieć pod drzewem pośród tych psów i dzieci, i omawiać warunki. Mógłbym, i nawet to robiłem, ale padła bateria.

Co można? Przechadzam się tam, wypatruję mojego starego balkonu. Wiem który pion, ale które piętro? Piąte? Szóste? Siódme? Tam kiedyś - pamiętam - wpadła Majka, ta co mi stówę do dziś wisi od lat na dziś ponad dziesięciu (jednakże melanż był tak pamiętny, że warty tej stówy!), i tam paliliśmy na balkonie. Tam znalazłem w windzie rano setkę wódki. Tam waliło z kibla, a pode mną w Majami Wojtek, srebrny olimpijczyk z Barcelony, przepierdalał hajsy z Polsatu na browary za szóstaka z kolegami z blokowca, którzy porobili mniejsze kariery.

Ale  się zmienił Etap.

Teraz od nowa wszystko tu trzeba zdefiniować, znaleźć sobie miejsca, sposoby kontemplacji. I ludzi, nowych Ludzi. To bardzo trudne, beznadziejnie trudne na tym Etapie.

Tamtych Ludzi już tu nie ma, bo zmienił się Etap. Dziś, przy trzecim okocimie, wspominam Was Wszystkich z nieukrywaną czułością.