niedziela, 3 lipca 2011

Pokój z widokiem na

Widoków z balkonu będzie mi brakować.

Były mistrzowskie. Cały Park Bródnowski jak na dłoni, dobre 20 hektarów trawników, alejek , drzew, boisk, placów zabaw. Ostatnie pomruki wieczoru znikały nad blokami od Kondratowicza grubo po 23, a pierwsze oznaki dnia zaczynały majaczyć od św. Wincentego już o 2. Potem następował dzień, potem - punktualnie o 7 - ktoś rozpoczynał grande partido w tenisa, a monotonne dźwięki forehandów i backhandów były mi pierwszymi budzikami. Kiedy pisałem po nocach magisterkę, cały ten cykl trwał najwyżej kwadrans.

Pisałem w pokoju z balkonem. Pokój - to takie wczesne lata 90-te, późny Wałęsa łamane na wczesny Kwaśniewski. Biała, chropowata tapeta, orzechowe meble i stół z 6 krzesłami, kanapa, trochę boazerii i 3 kossaki na ścianach.

Brak komentarzy: