Jesień 2025 zaczęła się dobrze. Dostałem od Ciebie piękny atlas gwiazd. Na imieniny, pamiętałaś. Bardzo, bardzo dziękuję! Potem się obudziłem i nie było atlasu ani niczego, ale i tak odczuwam wdzięczność. Bo to był sen piękniejszy, niż możliwości rzeczywistości. Na żywo to by po prostu tak dobrze nie wyszło, nigdy nie wychodzi. A sen, wiadomo, można dodać do kolejki jak w Winampie i odtwarzać.
***
Przypomina się pani z akademika, która wtedy, bardzo dawno temu, zza swojej szybki cieciówki z kluczami, dostrzegła, pewnie w oczach, ciężki czas. Minęło wiele lat, a to wszystko jest upiorne jak nocny pociąg, i cykliczne jak rozkład jazdy: wraca, wraca nieustannie. Brak sił na cokolwiek. Bezwładność, staczanie, ciężki pociąg z wysokiej góry, zakręty, zbyt ciężkie powieki maszynisty, nieuchronna katastrofa. Czy się obudzę?
***
A jednak jest. Jakieś takie jesienne pogodzenie się i spokojne oczekiwanie na
to co się wydarzy, bo musi, bo tak już jest.
***
