To się nigdy nie skończy.
Nad ranem - chwilę nim oddarłem od siebie zlepione jakimś żółtym paskudztwem powieki - przypomniałem sobie wieczorny telefon.
Połączenie wychodzące, 23.02. Niecałe dwie minuty dość sztywnej rozmowy. Być może jakieś sprawy zawodowe, być może. Niecałe dwie minuty, o jakiejś sprawie, trochę zbyt konkretnie, trochę nienaturalnie. Na koniec rozłączenie czerwoną słuchawką w połowie jakiegoś notocześć.
15 marca. Czas jakby stoi w miejscu.
Zapalę jeszcze jedną lampkę wina i pójdę spać obok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz