poniedziałek, 13 lipca 2009

Śmietnik

"Gdy miałem 5 lat, chciałem zostać śmieciarzem." - Jurek Owsiak


Oto poszedłem wyrzucić śmieci. Było to jednak tylko przy okazji, gdyż tak naprawdę potrzebowałem bez skrępowania zadzwonić do Hanki i wyciągnąć ją na spacer, bo nieprzeciętnie mi się nudziło. Dochodziła 21.37, a ciepły lipcowy wieczór ewidentnie nie rokował. Jednakże Hanka nie odebrała. Założę się, że jutro się nie odezwie, dopiero w środę wieczorem napisze, że poszła gdzieś tam i że zapomniała komórki. Znam ja te jej sztuczki. Tak więc ostatecznie, definitywnie i najzupełniej oficjalnie wręczam jej czerwoną kartkę. Zasłużyła na nią jak mało kto. (Zresztą - powiedzmy sobie uczciwie - i tak od dłuższego czasu właściwie nie była brana pod uwagę przy ustalaniu składu. Teraz największe szanse na grę ma Amelia, która świetnie wypadła w zeszłotygodniowych sparingach. Czy jednak stać mnie na transfer definitywny?)

Ale nie o tym miałem. A więc wywaliłem śmieciory i wracam, patrząc jednocześnie w pojedyncze chwasty porastające pseudo-trawnik wzdłuż chodnika. Patrzę tak od czasów, kiedy byłem w Hiszpanii, wtedy to bowiem znajdywało się od czasu do czasu pośród bujnych krzaków wcale ładne roślinki dzikich konopi. Takie nie-do-końca prawdziwe, ale zawsze. Wtedy był to tylko sport, bo regularnego zioła ani czekolady nie brakowało nigdy.

No i w tym zapadającym nad Prawym Brzegiem Warszawy mroku, tuż pod śmietnikiem, wypatrzyłem roślinkę o rozmiarze dorodnej pyty. Mieniła się do mnie przepysznymi, siedmiolistnymi liśćmi. Szczęśliwie - pod osłoną owego mroku, który był na tyle nieintensywny, że pozwolił dostrzec krzyczącą w moja stronę zieleń, ale jednocześnie na tyle gęsty, że pozwolił czuć się bezkarnie bezpiecznym - wydobyłem ową roślinkę wraz z korzeniami i umieściłem w szklance wody u mnie na balkonie. (Nie żywię wszakże większych nadziei - albo to to uschnie, albo zgnije, albo okaże się kłaka funtów wartą samosiejką. Ale przynajmniej ładnie wygląda.)

Kanapę, na której śpię, również znalazłem na owym śmietniku. Stojącą na balkonie żółtą szafkę na przetwory - tak samo. Czyżbyśmy więc - pomimo globalkryzysu - osiągnęli już ten kapitalizm, w którym wprawdzie śmietniki nie znikają, ale są bardzo dobrze wyposażone?

Co jeszcze tam znajdę? Może kobietę swojego życia, którą chwilę wcześniej czyjeś niewprawne oko uzna za nie nadającą się do dalszego użytku?

1 komentarz:

Zee Oswald pisze...

Kim chciał pan być w młodości?
"Śmieciarzem, bardzo podobały mi się ich pomarańczowe kubraczki"

Bogusław Bagsik, Playboy, kwiecień 1999)