czwartek, 19 listopada 2009

Nierząd fachowców

Nie mogę się powstrzymać od krótkiego komentarza politycznego.

Oto słyszę, że w przypadku spełnienia się tuskowej ambicji zostania prezydentem, na czas do kolejnych wyborów parlamentarnych władzę w Polsce przejmie tzw. „rząd fachowców”. Słyszeliśmy to pojęcie nieraz. Mówiło się już o nim, gdy Miller odszedł dostrzegłszy Belkę we własnym rządzie i wynosząc tą Belkę do rangi premiera. Gazety pisały a telewizory paplały – „rząd fachowców”, „technokraci”. Do dnia dzisiejszego sporo już upłynęło posłów w Sejmie, a jedynym nad wyraz trwałym i powszechnie zapamiętanym efektem prac owego „rządu fachowców” jest, a jakże – podatek.

Mechanizm powstawania podatków jest prosty. Posłowie i muszą przecież brylować, więc wynajdują problemy „społeczne”, a potem… Hm, potem to nie wiadomo co się dzieje, bo faktycznych problemów jak nie było, tak nie ma. Widocznym efektem działań okazuje się tylko brylujący w telewizorze poseł, o obliczu jasnym i upoconym obywatelską dumą i drogimi alkoholami. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku prawi o fachowości i zdecydowaniu w działaniu. Tylko kilka dni później, w zatłoczonym tramwaju, otwierając gazetę czytasz, że ktoś – o zgrozo! – śmiał podnieść podatki. Tak więc sobie myślę, że ja wcale żadnego „rządu fachowców” nie chcę. Tym bardziej, że na jego czele stanąć by miał albo księgowy Rostowski, albo ubek Boni. W medialnej nomenklaturze - typowi fachowcy.

A swoją drogą, jako człek prosty, acz rozmiłowany w elementarnej logice – jednego nie pojmuję. Jakimże to cudem któryś z ministrów obecnego rządu miałby utworzyć „rząd fachowców”? Wszak pełnią czołowe funkcje w obecnym rządzie, którego nikt przecież o fachowość nie posądza.

2 komentarze:

Unknown pisze...

z ogólnym zarysem tekstu się zgadzam, ale nie rozumiem, dlaczego nazywasz Boniego "ubekiem"? I gwoli prawdy, to chyba jedyna postać w tym rządzie, która wykazuje jakąkolwiek chęć do myślenia w kategoriach szerszych niż jedna kadencja. Pzdr

Emel pisze...

To przez nieuwagę, oczywiście powinno było stać "esbek".

Jeśliby rozliczać polityków z tego, co mówią, to rzeczywiście Boni byłby liderem tego rządu, bo mówi najmądrzej i nawet stworzył dokument o strategii Polski do 2030r.

Jest jednak czołowym politykiem rządu, który nie obniżył żadnego podatku, nie uprościł procedur, nie zreformował finansów publicznych. To bardzo poważne zarzuty dla takiego "lyberała".