czwartek, 26 listopada 2009

Sentyment

Po pięknie przepracowanym dniu wysiadłem z tramwaju pod Czterema Śpiącymi. Zanurzyłem się w opary smrodu, tanich pączków i skrzedawców skarpet. Dwóch z nich konwersowało na temat nowej ustawy hazardowej, a ten z sowitszym osadem nikotyny na wąsach rzekł:

- Zbychu będzie musiał to zamknąć i nie będzie już go tutaj. A takeśmy mogli sobie u niego posiedzieć na bandycie, ciepło tam miał i można było pić legalnie. Raz mnie naet fajką poczęstował.. A pamiętasz, jakżeś tu dwie stówy wygrał?
- Cztery dniśmy pily...
- I z akcyzy forsa szła? Szła! I Zbychu im płacił? Płacił! A teraz chuja będą mieli, bo Zbychu już jedną maszynę sprzedał na Białoruś. Dzisiaj Ruskie były i to zabierały. Jak go pakowali to upuścili i sie wysypała cała kasa, rozumisz, cała kase! I wtedy zobaczyłem - Jezusie Święty, ileśmy w to wpakowali!! Ileśmy wina mogli wypić... A on tak jakby nie chciał tam do Ruskich jechać.
- A bo co, to mu źle z nami było? Dobrze mu tu było, dobrze mu tu było z nami.


A potem jeszze zakupy w Kerfurze. Takie ze słuchawkami na uszach i na szybko. Płatki, ryż, pomidory, masło, delicje. Może by jeszcze czipsy jakieś oszamał... I nagle - sam nie wiedząc kiedy - znalazłem się w alejce pełnej piwa.

Przypomniało mi się, jak to niegdyś na takich zakupach przestawałem przed tą półką po 20 minut nie mogąc się zdecydować, czy wybrać czteropak Lecha w puszcze, czy zgarnąć Tyskie w butelce, czy nie skusić się na choćby jednego - droższego, ale wartego cwojej ceny - pszenicznego Faustusa... A teraz przeszedłem tylko, patrząc nie bez sentymentu, ale też bez jakichś większych emocji, wzdłuż owej ulicy. To było takie samo uczucie, jak przechodzenie pod oknem dziewczyny, z którą za gówniarskich czasów się całowałem za pomocą ust i rąk. Miłe wspomnienie, choć na końcu neuroprzekaźników ciężko już nawet odnaleźć smak jej błyszczyku czy zapach tanich perfum, ale tylko wspomnienie. Spoglądasz do góry, ale w tamtym oknie nie ma już fioletowych zasłon. Na sekundę pogrążasz się z zadumie, z której wytrąca cię sms od bieżącej ukochanej. Bieżesz głęboki oddech, zawracasz, skręcasz w prawo - zapomniałeś o serku homogenizowanym.

Właśnie minęło 100 dni odkąd ostatni raz miałem w ustach alkohol.

Brak komentarzy: