piątek, 30 października 2009

Trójkąt

Wszyscy pojechali na groby. Sam zostałem.

Choć planowałem to od dawna, to – jak to często się zdarza – wszystko wyszło spontanicznie. A więc – ja sam i one dwie. Pierwsza – znam ją od bardzo dawna. Wiele razem przeszliśmy – byliśmy razem na niedobre i dobre. Drobna i czasem niepozorna, ale ciągle zachwyca – zresztą teraz nawet bardziej. Bezsprzecznie ma w sobie to coś, te kształty, ten czar, ta kokieteria... Jest dla mnie jak Wadowice dla JP2– od Niej wszystko co poważne w moim życiu się zaczęło. Rok temu się rozstaliśmy – myślałem, że na zawsze – ale niedawno odnowiliśmy znajomość.

I druga – to raczej przygodna znajomość, ale… kto wie. To etap fascynacji. Jest wyższa i smuklejsza. W ogóle jest inna – pod każdym względem. Bardziej dostojna, subtelna i mniej gadatliwa. Czasem cudownie się zamyśla i milczy, by po chwili odezwać się jednym – ciepłym i aksamitnym, ale jednocześnie mocnym – słowem. Zna swoją wartość i wie, że nie musi niczego nikomu udowadniać. Często samą swoją obecnością dziko krzyczy "weź mnie", choć w rzeczywistości milczy. Jeszcze nigdy się nie oparłem.

Nie miały nic przeciwko sobie, nie okazywały sobie zazdrości, przeciwnie – przepięknie się dopełniały, jedna zawsze wiedziała, czego chce ta druga.. W tle leciały wspaniałe, znane i nieznane bluesy, a ja zapamiętale oddawałem się instynktom i emocjom. Dotykałem je obie, na zmianę brałem je w ramiona i zsuwałem po ich iskrzących szyjach – w górę i w dół. Dłonie aż parzyły od łapczywych doznań, brakowało powietrza i rąk. Trwało to całą noc – zmieniały się tylko konstelacje i pozycje, tła i odgłosy oraz minuty na zegarze. Na stojąco, na siedząco, na łóżku, na krześle, na podłodze, przy filmikach z Internetu i bez, na ostro i i z uczuciem, głośno i cicho, all night long. To nie były osobne numerki, one wszystkie zlały się w jedną całość. Niezmiennie zaś wszystko topiło się w ciepłym, pomarańczowym półcieniu solnej lampy i luster. W tle nie mogli usnąć i frustrowali się sąsiedzi.

Co za wieczór, co za noc. Ja jeden i one dwie. Gitara klasyczna i gitara basowa.

Brak komentarzy: