środa, 20 maja 2009

Bla bla bla

Nikt ze mną nie rozmawia. Czy tylko ja tak mam?

Wygląda na to, że nadaję się tylko do picia piwa pod koncert, gitarę lub mecz, oraz ewentualnie do pomeczowej afterłojmy. Można ze mną pożartować, pobajerować niezobowiązująco dziewczyny, skomentować dosadnie błąd sędziego albo zdarzenie z życia znajomych i wypić ostatnie, które niekoniecznie jest tym ostatnim.

Wygląda na to, że nie nadaję się natomiast do bezalkoholowych spotkań - rozmów o książce czy filmie, wieczornego spaceru wzdłuż Wisły, głębszych rozpraw o sensie istnienia. Po części dlatego, że jestem kompletnie poza mainstreamem, po części dlatego, że ludzie myślą, że jestem poza mainstreamem. W istocie, coś czasem obejrzę/przeczytam, lecz bardziej wyrywkowo niźli systematycznie. No i nie odróżniam Russela Crowla od Brada Pitta.

A może nikt już z nikim nie rozmawia o poważnych rzeczach?



Ale nie, nie to, że zupełnie nikt ze mną nie rozmawia. Oto kilka dni temu, w tym samym momencie, odezwały się do mnie dwie z trzech dziewczyn, które ujmuję w oficjalnych seniorskich statystykach jako "byłe" (innymi słowy - była w tych naszych relacjach pewna ciągłość). I obydwie interesowało co u mnie, obydwie zdawały się o mnie martwić i chciały rozmawiać na poważnie.

[Czemu akurat teraz spisuję swoje życie, siedząc w w jedynej takiej knajpie nad piwem? Maj - powinienem się uczyć.]

Czemu byłe dziewczyny się o mnie martwią? Przecież to bez sensu, to nie ich sprawa, poza tym - znają mnie jak mało kto! A może... a może właśnie dlatego? Może mają rację? Może chodzi o tą - widzialną dopiero z bliska - nadsterowność, gdy brawurowo prowadzę wóz swego życia? Może trzeba się o mnie martwić?

Wobec tego muszę znienawidzić siebie.

Nagle - to był impuls, nanosekunda - siedząc nad tym piwem, poczułem, że muszę pogryźć cienkie szkło szklanki i połknąć tą zupę złocisto-kryształową. Chwilę potem puściłem farbę z ust, dostałem strasznych drgawek i przyjechało pogotowie. Dym z fajek unosił się wciąż słychać było rozmowy w języku polskim i angielskim kibicom mówimy zdecydowane działania naszego rządu zapobiegły rozprzestrzenieniu się świńskiej pryszczy na jej twarzy wiele widać było to dawno było dawno był oda w dno młodości uderzyłem głową w dół spadając ze skały nad przepastną rządzą wiedzy i władzy absolut dwa razy i colę razu pewnego na tym świecie nie ma nic.

Potem zaś wsiadłem na rower i pomknąłem do fryzjera. Postanowiłem się zmienić.

Brak komentarzy: