piątek, 1 maja 2009

Czy to litość?

Tym razem refleksyjnie.

Czytałem to, co napisał Kupon. Że wyblakły Inne Sąsiadki, Atrakcyjne Koleżanki i inne One. Że kocha i tęskni, że zrywa nocą bez i pisze „kocham” na chodnikach kolorową kredą.

Nie wiem skąd mu się to wzięło. Czyżby od rozstania nie zamoczył pędzla? Czyżby miłość? Jak zwał tak zwał, i jakie by przyczyny nie były, ale i u mnie bywa podobnie, acz inaczej.

Też mam koleżanki. Jest Hanka, jest Monika, jest Eliza, po długim namyśle dopiszę jeszcze młoda hippiska Marię Magdalenę, która oczarowała mnie ostatnio tym, że odwołując w ostatniej chwili randkę, bez ogródek powiedziała, że właśnie dostała ciężkiej sraczki. Są także Irena oraz Nalia, ale tutaj odległość wyklucza w zasadzie cokolwiek.

Po rozstaniu z Donatą

poczułem się pusty. Aby zdobyć tą kobietę wyczyniałem różne dziwne rzeczy, szczególnie małe i błahe, bo te jak wiadomo najskuteczniej rozmiękczają niewieście serca. W każdym razie – codziennie coś. I jeszcze te wszystkie „nasze przypadki”, te rozwalające na łopatki zbiegi okoliczności oraz wspólnoty przeżyć i emocji… I gdy wreszcie wszystkie te zabiegi przyniosły efekt i wyglądało na to, że obydwoje jesteśmy szczęśliwi, nagle nic się nie stało. Sms, mail, koniec. Ostatni raz widziałem ją na dworcu w Katowicach, gdzie musiałem przesiąść się do pociągu do Warszawy Wschodniej.

Zdarzało mi się myśleć, że gdybym wcześniej przez te cztery lata potrafił się tak starać dla Joli, ta pewnikiem sikałaby ze szczęścia po sześć razy dziennie, siedem dni w tygodniu. Ale nie umiałem. Albo nie chciałem – do tej pory nie wiem. W każdym razie myślę sobie, że cztery lata to kurewsko dużo. Wystarczająco nawet, żeby bezbłędnie odczytywać wzajemne nastroje z takich niepewnych poszlak, jak rzadkie i zakamuflowane stokrotnie opisy na GG. Tego nie potrafią nawet najlepsi przyjaciele.

Widziałem się z Jolą tej nocy, której dostałem ostatniego maila od Donaty. Do tej pory zachodzę w głowę czy ten słodki smak, jaki zostawiła na moich ustach, to uczucie na wieki wieków czy zwyczajna litość.

Brak komentarzy: