piątek, 1 maja 2009

Grill zz Hanką

Spędziłem piękny wieczór z Hanką.

Jako że Aśka z Kamilem delikatnie się na mnie wypięli, zostałem sam z pierwszomajowym grillem. Wspaniała karkówka w korzennej marynacie wzbogaconej kieliszkiem tarninówki omal się nie zmarnowała. Jakie szczęście, że Hanka jednak postanowiła się zbudzić i przyszła.

Szczęśliwy byłem uwijając się z krojeniem cebuli w ćwiartki i pakowaniem jej w folię aluminiową, z przepoławianiem młodych ziemniaków i zanurzaniu ich w roztopionym maśle czosnkowym, z rozpalaniem po raz wtóry grilla specjalnie dla Siostry Hanki, która dopiero co dotarła. W końcu szczęśliwy byłem odprowadzając je pod samą klatkę, a już najszczęśliwszy, gdy dostałem od Hanki buziaka w policzek. Odwróciłem się i poszedłem w swoją stronę nocy, ale to ciepło na policzku zaczęło promieniować i niebawem osiągnęło całego mnie.

Wygląda to bardzo przepięknie. Krok po kroku dostaję to, o co mi chodzi. Bo nie ma żadnego sensu iść z dziewczyną do łóżka na trzeciej randce. Albo od razu - dziko jak zwierzęta, albo trzeba się zaprzyjaźnić, zakochać, zdobyć zaufanie.

Megabanan na mojej gębie, gdy pokonywałem place zabaw w okolicy Bartniczej, a dalej ulicę Wysockiego, i Budowlaną wynikał właśnie z tego, że uświadomiłem sobie, że jestem na dość dobrej drodze. Nic na siłę, nic ponadnaturalnego. Tylko ja, prosty, zwyczajny ja. A Hance zaczyna się to chyba podobać.

Zasnę szczęśliwy. A jutro wesele, na które muszę dojechać i zabrać Klaudię, którą czas jakiś temu zaprosiłem.

Brak komentarzy: